piątek, 20 czerwca 2014

Dłuuuga spódnica

   Siostra powiedziała do mnie ostatnio: "Jeszcze nie miałaś takiego okresu, żeby tyle szyć i żeby ci się tak chciało". Rzeczywiście nie miałam. Ale teraz jest inaczej, bo szyję to, co chcę. Szyję to, co mi się umyśli. I dlatego mi się chce. I mam coraz to nowe pomysły na wykorzystanie moich starszych i nowych tkanin. Lub też przerabianie starszych i nowo pozyskanych ciuszków. I choćbym miała uszyć rzecz dziwną i nigdy jej nie założyć, to oczywiście to zrobię po to właśnie, żeby mieć z tego nieopisaną radochę. Bardzo ważną rolę w "aktywizacji szyciowej" odegrało założenie bloga. Stał się częścią mojej rzeczywistości. Mimo, że nie jestem weteranką na tej płaszczyźnie i dopiero przecieram szlaki, to nie wyobrażam już sobie, żeby nie mieć tego miejsca. ...w tym momencie chciałabym wtrącić kilka słów o drugiej, ciemniejszej stronie medalu, o tak zwanych energetycznych wampirach, o toksynach zatruwających nagle nasze życie, o tępocie zabijającej naszą radość i o walce, którą niektórzy z nas muszą toczyć przez całe życie... Jednak chcąc utrzymać poziom swojej energii na korzystnym poziomie zostawię tę kwestię na później. Wystosuję kiedyś KOMUNIKAT, w którym moje "głębokie przemyślenia" będą zawarte.


   Wrócę do tytułowej spódnicy. Powstała bardzo spontanicznie. I w godzinę. O 1 w nocy :)
Od kilku dni kompletowałam mojej córce garderobę na długi wyjazd. Do ciepłego kraju zwiewne spódniczki -idealne. Miałam spory kawałek różowej żorżety, z której wyszłyby nawet dwie. Albo sukienka. Kilka dni się zastanawiała, ale widziałam, że nie podchodzi jej kolor. Więc pomyślałam -nie, to nie. Kupiłam miętowy szyfon i uszyłam jej spódniczkę, którą pokażę jak wróci. A sama w trakcie pracy doznałam olśnienia. Sobie uszyję różową spódnicę! O! I to tak długą jaką tylko się da nosić! Bo mnie się ten kolor podoba bardzo! No to sobie uszyłam...






  Spódnica uszyta z  kawałka tkaniny o szerokości 130 cm i długości 185cm. Do tego elastyczna podszewka dł.50 cm i szeroka guma. Ma tylko jeden szew z tyłu. Obwód dołu po uszyciu to 180 cm, długość od gumy-115. Przewiewna, swobodna, rewelacyjna! I uszyta w jedyną godzinę :) :) :)
















   Na marginesie- córka zapytała czy jej oddam i skrócę ową różową, a nie na przykład tak modną miętową, brzoskwiniową czy tam jakąś turkusową kiecę...  Nie córeńko, nie oddam :p  Ale uszyję Ci inną :*

Pozdrawiam :)





poniedziałek, 16 czerwca 2014

Kaśki łąka własna



   Bardzo się u mnie kwieciście zrobiło ostatnio. Różyczek sporo ale i innego drobiazgu trochę wyhodowałam. I kolorowo dzięki temu, wesoło, optymistycznie. Będzie jeszcze bardziej, ponieważ dołożę dziś do pakietu Łąkę Kasi. Tak sobie nazwałam.
   Jak mi Kasia przyniosła materiał na sukienkę... to się musiałam nawzdychać zanim zaczęłam z nią cokolwiek omawiać. Ale inaczej nie dało rady. Ta bawełna jest po prostu śliczna!!! Przede wszystkim kolory wprawiły mnie w zachwyt, ale kwiaty jak najbardziej też. Dlatego ta sukieneczkę pokażę, licząc, że i u Was wywoła ona pozytywne emocje. :) Nie tyle sukienka, co te kolory CUDOWNE!!!



    Choć przy okazji oczywiście pokaże Wam krój sukienki oraz moje szycie :)
Jedna tylko uwaga mała -mój manekin okazał się za gruby do tej sukienki, bo Kasia szczupluuuutka, więc ją po prostu do niego przypięłam. Dlatego nie widać dobrze dekoltu : /





 



   Przy tej okazji pragnę życzyć Wam słońca  w Waszych duszach, myśli pozytywnych i pomysłów barwnych jak te kwiaty oraz wiosny w sercach! Pozdrawiam :)

sobota, 14 czerwca 2014

Sukienka numer... kolejny

 


    Dziś wrzucam kolejną rzecz z serii tych szybkich :) Uszyta z materiału z odzysku, bardzo lekka sukienka w różyczki. Nie ma podszewki, bo nie potrzeba. Nie ma zamka, bo jest wystarczająco swobodna. Ogromną zaletą jest jej przewiewność, wygoda i minimum czasu, który włożyłam w uszycie. No i kolory, które dodają uroku. Całość mnie zadowala :) Uwieczniona przy promykach zachodzącego słońca... Fajnie było :) Proszę:















































   A przed uszyciem wyglądało to tak:





   Jednak serdecznie pozdrowienia przesyłam Wam w tej ulepszonej wersji :) :) :)



niedziela, 8 czerwca 2014

Spódniczka

   Ostatnio miałam przypływ energii i naprodukowałam jakichś różności... :) A to przerobiłam, a to coś nowego...a to jeszcze tyle do zrobienia :) A to co uszyte czeka na zdjęcia...Chciałoby się wszystko na raz a dzień za krótki! No, ale udało się przynajmniej kilka zdjęć zrobić. No, może kilka...dziesiąt. Ale mus był taki. Więcej na ten temat w kolejnych wpisach : /

   A dziś pokażę Wam spódnicę, która poddana została bardzo szybkiej przeróbce. Chyba trafionej. Wyglądała otóż tak :



   Nie pamiętam już skąd ją wzięłam, w każdym razie przygarnęłam, bo materiał super na lato a i kwiatuszki przyjemniutkie. Tylko długość nie ta... i za szeroka jakby... Więc: odprułam pasek, który zwężyłam; rozpuściłam zakładki, które zamieniłam na marszczenie; zaszalałam z długością. :))) I oto co powstało :
























   I wszystko w tym temacie :) Nie będę się rozpisywać, no bo o czym? Jaka przeróbka taki wpis- szybki ;) Dodam tylko, że polecam asymetryczne kiecki, naprawdę fajnie się w tej czuję :)

   A w następnym poście przybliżę Was okoliczności (niesprzyjające) podczas sesji  :|  :) I pragnę od razu baaaaardzo podziękować sister za wytrwałość! :*
Pozdrawiam

niedziela, 1 czerwca 2014

Kokardki

  



   Długa spódnica w gumkę... Dwa prostokąty i ile możliwości :) Czasem taka sztuka wpadnie w ręce i można się zabawić :) A jeszcze jak ma fajny wzorek to już w ogóle miło jest :)
  I tak właśnie zwykła spódnica stała się sukieneczką. Też zwykłą ale jednak uroczą :)
Była taka:


   Zauroczyły mnie te kokardeczki i lekkość i przewiewność materiału. Dlatego postanowiłam sukieneczkę uszyć. Dla Emilii :)
  Sukienka bardzo prosta, nie potrzebuje nawet formy, z powodzeniem można górę odrysować np. od ulubionego topu. Ja się posłużyłam wykrojem z jakiejś burdy, ale to tylko dla wygody :) Dół to prostokąty. Tyle :)

   Górę wykończyłam lamówką ze skosu zrobioną z tego samego materiału.




   Spódnicę-prostokąty zszyłam, umarszczyłam lekko i doszyłam do góry sukienki. Następnie doszyłam podszewkę, ale tylko do spódnicy. Chciałam, żeby była bardzo przewiewna lecz nie prześwitująca tam, gdzie nie trzeba :)




   Na koniec doszyłam gumkę w talii. Dzięki umarszczeniu sukienka nie wymaga suwaka. I fajnie. Jest leciutka, przewiewna, wesoła i czeka na pogodę :)




     Zdjęcia na Emi były bardzo, bardzo szybkie, bo się strasznie spieszyła do koleżanek :)
Ale jakieś przynajmniej są :)  ...popędzała mnie okrutnie.



   Powiedziała, że będzie nosić... Zobaczymy :) 

Pozdrawiam