poniedziałek, 2 marca 2015

Bardzo potrzebna spódnica

eee... no tak... jakby tu zacząć...   Uszyłam sobie spódnicę!!! :))))))

   Dobra, bez zbędnych przepraszam i tak dalej, bo wyjdzie na to, że się powtarzam. No wszystko się u mnie stale powtarza więc i moje znikanie też  Czasu niby mi zabrakło...pierdu pierdu. Każdy tyle samo ma i może. Tylko ja się coś nie sprężyłam i już. Obiecuję poprawę, obiecuję, obiecuję...





   Dziś przypływ energii większy mnie ogarnął i może zapach wiosny swoje zrobił, w każdym razie kiecuszkę chciałam Wam pokazać, bo się dziś akurat zdjęć dorobiłam :) Sis mi dorobiła :) Jak zawsze :))) Dobrze, że jesteś Rose, bo jak nie Ty to kto???
  
   Więc, kupując tkaniny na rzeczy różne-nie moje odczuwam silną potrzebę kupienia czegoś dla siebie. Czegoś, bo generalnie kocham tkaniny i wszystkie bym z radością posiadła, a że się nie da to zawsze pragnę czegoś na coś :) No właśnie  I tu mogłabym wymienić kilka małych, malutkich marzonek o np. czarwonej sukience albo niebieskiej sukience, a może żółtej, a najlepiej czerwonych spodniach choć przydałaby się też różowa marynarka a najlepiej fioletowy płaszczyk... Taaak... No i co? Wchodzę do raju, rozkoszuję się widokiem, nawącham się, obmacam te wszystkie perełki, pomysłów tym czasie mam tysiąc, w zasadzie musiałabym się codziennie na cebulkę ubierać, więc biorę tę belkę wybraną pod pachę i mijam pozostałe, by za chwilę stwierdzić, że może jednak nie tego pragnę najbardziej. Bo może wolę sukienkę zamiast spodni? A może jednak nie pomarańczową? Albo nie z tej tkaniny? I wtedy puk puk, odzywa się mój zdrowy rozsądek. I pęka ta piękna, kolorowa mydlana banieczka. Nogi znowu stoją na podłodze ?!? Ech... Więc biorę co mam wziąć i opuszczam swój raj z niedosytem. To tak jakby... jakby... no nie, tego nie napiszę ;) ale to jak mieć babeczkę i jej nie zjeść. Umęczona powtarzającym się koszmarem doszłam do pewnej konkluzji. Otóż podobno kobita im starsza tym bardziej wymagająca. No i świetnie! Skoro tak jest, to znaczy, że raczej mi nie minie! To się naprawdę wyśmienicie składa! Będę sobie po prostu zachcianki spełniać! Nie całkiem rozpustnie, co to, to nie. No ale jak sobie zrobię troszkę więcej malutkich prezencików w roku... tak dla zdrowotności. Tak...troszeczkę więcej. Tylko ciut. 
 No więc jak sobie już obiecałam to musiałam tak zrobić I dlatego kiedy zamarzyła mi się czarna spódnica... bo naprawdę nie miałam, bo tamta stara to nieeee... to sobie kupiłam materiał! Naprawdę! Weszłam do sklepu i wiedziałam co chcę! Super uczucie :))) No i maaam wreszcie czarną kieckę, której mi tak bardzo brakowało. A z rozpędu będę miała też niebieską sukienkę. Niedługo. Naprawdę łatwo jest żyć ze sobą w zgodzie. Banalnie prosta sprawa...



   Spódnica nieskomplikowana. Z koła. Z 1,20 m wyszła mi idealna długość, pasek a z maleńkich resztek naszyłam kieszonki. Nie wiem jak się nazywa dzianina, nie zwróciłam uwagi. Jest prążkowana. Z jednej strony matowa, z drugiej błyszcząca i właściwie każda dobra. Ja wybrałam matową jaką prawą a na lewą zrobiłam kieszonki. O kształcie podyktowanym pozostałą ilością. Z tyłu wszyłam metalowy zamek. I właściwie temat wyczerpałam, wszystko gra, z jednym malutkim ale. Muszę zwęzić pasek. Całkiem sporo. Czy to niewidzialna pani Samokrytyka każe mi szyć za duże rzeczy? Nie wiem, ale wciąż mi się to przytrafia :/  Na zdjęciach pasek jest spięty więc wygląda na dobry. Ale nie jest. Spokojnie, jeszcze kilka dni i to naprawię ;) W końcu to tylko pół godziny :)))















 I myśl mam taką, że się dobrze sprawdza w cięższych dla kobiet dniach, kiedy to niespodziewanie robi się nas trochę więcej. Mnie się przynajmniej robi, przypadek książkowy :)   






































Plan był dobry, nie ma co! Prezenciki, prezenciki... :)



















   No, pora do łóżka. Jak tak to czasu nie ma, jak się dorwie to po nocach siedzi. Taki typ. Nie ma rady.

Pozdrawiam wszyyyystkich serdecznie i życzę uśmiechów każdego dnia :)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz